Do przerwy to Gruzini prowadzili 51:43, ale w drugiej połowie Polacy zagrali bardziej agresywnie w obronie i odwrócili losy spotkania. W kluczowych momentach znakomity fragment miał najlepszy w drużynie biało-czerwonych Tomasz Gielo, który w drugiej połowie zdobył 14 ze swoich 16 punktów. Trafił wszystkie trzy rzuty za dwa, trzy z czterech za trzy punkty oraz jedyny wolny. Miał także cztery zbiórki i stratę.
"Cieszy mnie druga połowa meczu. To, że pokazaliśmy w niej pazur, fizyczność w obronie. Jedyną rzeczą w przerwie, którą chciałem przekazać drużynie, było to, że nie możemy grać miękko i liczyć, że coś się wydarzy. Musimy być agresywni, atakować ich pierwsi w obronie. Wtedy może się dla nas dziać coś dobrego, także w ataku" - podsumował Milicic.
Szkoleniowiec jest dobrej myśli przed rozpoczynającymi się 28 sierpnia mistrzostwami Europy w Katowicach, gdzie biało-czerwoni wystąpią w grupie D.
"Optymizm buduję na naszej jedności. Dzisiejszy wynik jest dla mnie najmniej ważny. Musimy podnosić się z każdej sytuacji, z każdych przeciwności losowych. W warunkach meczowych egzekwować to, co chcemy - w ataku i w obronie. Przyzwyczajać do tej agresywności i zmęczenia. Sprawy pozaboiskowe, kontuzje nas nie głaszczą, ale myślę, że idziemy w dobrym kierunku" - ocenił.
Przeciwko Gruzji drużyna musiała sobie radzić bez środkowego Aleksandra Balcerowskiego, który narzeka na drobny uraz.
"Mam nadzieję, że sztab medyczny uruchomi go do następnego meczu. Dzisiaj Michał Sokołowski też miał nie wystąpić. Na rozgrzewce okazało się, że czuje się lepiej i parę minut zagrał. Chcemy, żeby każdy zawodnik czuł się bardzo istotny i najważniejszy w tej kadrze. Bo nie wiadomo, kiedy nadejdzie jego pięć, siedem albo trzy minuty, które mogą odmienić losy całych mistrzostw" - podkreślił selekcjoner.
Najlepszym strzelcem reprezentacji był w meczu z Gruzją Michał Michalak - w 14 minut zdobył 17 punktów, trafiając pięć z sześciu rzutów za dwa punkty, jeden z trzech za trzy i wszystkie cztery wolne. Miał także zbiórkę, asystę i stratę.
"Lepiej się człowiek czuje po takim meczu. Patrząc na reprezentację jako drużynę, w każdym spotkaniu ktoś może wystrzelić. W moim przypadku w przygotowaniach i w pierwszych grach kontrolnych było słabiej albo średnio, więc dla mnie taki mecz jest dobrym bodźcem i optymistycznym znakiem na kolejne sprawdziany, a przede wszystkim mistrzostwa" - przyznał koszykarz Anwilu Włocławek.
"Musimy utrzymać grę obronie na mocnej fizyczności. Jeśli chodzi o atak, musimy wziąć pod uwagę, że Jordan Loyd dołączył do nas niedawno. Myślę, że jego zgranie z zawodnikami, którzy w kadrze są od dłuższego czasu, w każdym meczu będzie wyglądać coraz lepiej, choć i tak już wygląda dobrze. Myślę, że każdy z nas łapie formę i na Eurobaskecie będzie w optymalnej dyspozycji" - zaznaczył.
Trzeci mecz w reprezentacji, blisko osiem minut, rozegrał w czwartek Szymon Zapała. Zastępował Balcerowskiego i wszedł na parkiet jako pierwszy z ławki wobec dwóch szybkich fauli Dominika Olejniczaka. I tym razem zakończył swój występ bez punktów, chociaż wykonywał dwa rzuty wolne. Pod koszem musiał rywalizować z doświadczonym internacjonałem, kapitanem ekipy Gruzji Giorgim Szermadinim, który zdobył najwięcej punktów w spotkaniu - 18.
"Dla mnie na pewno to świetne doświadczenie grać przeciwko takim zawodnikom. Przez ostatnie lata występowałem przecież w college’u przeciwko graczom budującym dopiero swoje kariery. Teraz przychodzi mi stawać naprzeciw koszykarzom mającym renomę i doświadczenia. Jest od kogo się uczyć. Także od kolegów z kadry Dominika Olejniczaka i Aleksandra Balcerowskiego. Codziennie coś od nich czerpię, podpatruję na boisku i poza nim. Dają mi dużo rad i wskazówek, także jeśli chodzi o przygotowanie do meczu i kwestie mentalne" - powiedział PAP środkowy Trefla Sopot.
"Znaleźć się w kadrze na Eurobasket? Na pewno jest to marzenie, ale skupiam się na pracy z dnia na dzień, żeby zrobić wszystko, by drużyna była coraz lepsza. Najważniejsze, żeby dobrze zaprezentowała się w mistrzostwach Europy" - dodał.