Niemal komplet publiczności oglądał w katowickim Spodku zacięty i wyrównany po przerwie mecz z happy-endem dla gospodarzy, mimo nerwowych chwil w końcówce.
"Cieszymy się bardzo, że wygraliśmy w takich okolicznościach. Taki sukces smakuje jeszcze lepiej. Pewne rzeczy są na pewno do poprawy, mogliśmy zagrać lepiej, natomiast nie możemy grać perfekcyjnie. Taka jest koszykówka, bardzo się cieszymy, mamy to arcyważne zwycięstwo i teraz, jak emocje opadną, musimy przemyśleć, jak grać dalej" - powiedział trener Polaków Igor Milicic.
"Znakomity mecz na pozycji numer trzy rozegrał Deni Avdija, który w drugiej polowie pokazał, dlaczego gra w NBA. Na jedynce dobre spotkanie Yama Madara, który jest euroligowym zawodnikiem i kontroluje wszystko. Ograniczyliśmy go w pierwszej polowie, ale w drugiej już nie do końca nam się to udało. W pierwszych dwóch meczach najwięcej punktów dla nas zdobywali Jordan Loyd i Mateusz Ponitka, ale inni też wykonują robotę, żebyśmy wygrywali. Świetne wsparcie dał Dominik Olejniczak w ofensywie. Kibice oceniają zawodników po zdobytych punktach, czy innych sytuacjach, które czasami nawet nie są istotne w naszym założeniu taktycznym. Najważniejsze, że każdy wykonuje swoją robotę, takiej gry potrzebujemy" - dodał szkoleniowiec.
Trzecią kwartę rozpoczął Pluta od „trójki" i Polska wygrywała najwyższą różnicą - 14 punktów, ale rywale błyskawicznie odpowiedzieli dziewięcioma punktami z rzędu, a trzecia kwarta zakończyła się przy ich prowadzeniu 51:48.
W nerwowej końcówce meczu zespół Izraela wyszedł na prowadzenie 64:62. Do końca pozostawały 72 sekundy. Wtedy sprawy w swoje ręce wziął Loyd. Najpierw wyrównał na 64:64, a na 13 sekund przed ostatnią syreną dobił spod obręczy swój rzut, który wykręci się z kosza. Rywale próbowali odpowiedzieć "trójką" Avdiji, ale jego rzut był niecelny.
Druga wygrana w grupie stała się faktem. Loyd w całym spotkaniu zdobył 27 punktów, miał sześć zbiórek oraz cztery asysty i został wybrany najlepszym graczem meczu. Przez kilka minut publiczność w Spodku skandowała "MVP, MVP". Amerykanin został wyściskany przez kolegów i trenerów. Po meczu w mix zonie jeden z dziennikarzy nazwał go "polskim skarbem z Atlanty".
"To wspaniale wygrać kolejny mecz przed taką publicznością. Wszystkim naszym kibicom koszykówki mogę powiedzieć, już po polsku, "dziękuję" za uznanie. Kolejna zwycięstwo za nami, ale sam tego spotkanie nie wygrałem. To zasługa wszystkich w reprezentacji" - powiedział.