Podczas turnieju w Pradze Kodes otrzymał nagrodę Karela Kozeluha, przyznawaną wybitnym postaciom czeskiego tenisa. Był zachwycony wyróżnieniem, ponieważ legendarny wszechstronny sportowiec, który według różnych źródeł był numerem jeden na świecie w 1927 i 1928 roku, został wprowadzony do Tennis Hall of Fame. Nie zapomniał jednak wspomnieć, że nagroda w ojczyźnie przyszła jako ostatnia. W końcu otrzymał już kilka podobnych wyróżnień na świecie i to w najbardziej prestiżowych miejscach.
W latach 70. XX wieku Kodes dwukrotnie wygrał French Open i raz Wimbledon. "W moich czasach były trzy Wielkie Szlemy na trawie i tylko jeden na mączce we French Open. Nawet cały amerykański tour odbywał się na lokalnej glinie, takiej szaro-zielonej. Była piaszczysta i bardzo podobna do europejskiej, ale można było na niej grać w ten sam tenis, co na klasycznej" - wspomina Kodes.
Twarde korty nie były bliskie jego sercu. "Nie lubię ich. Na szczęście rozgrywano na nich tylko pięć turniejów, w Kalifornii, Arizonie i trochę na Florydzie".
Wywiad z Janem Kodesem
Nawet dzisiaj, kiedy ogląda tenis na betonowych kortach, trochę współczuje obecnym tenisistom. "Bieganie jest zupełnie inne, jest trudne. Wyobraźmy sobie na przykład, że piłkarska Liga Mistrzów rozgrywana jest dziś na betonowych boiskach. Jak nazwaliby to piłkarze?"
Powszechność twardych nawierzchni wymusiła również nieco inny kierunek gry w tenisa niż kiedyś. To wyżsi gracze mają przewagę, uderzenie jest ważne. "Oczywiście dzisiejszy tenis siłowy jest również fajny, ale nie może odbywać się kosztem równowagi błędów. Tak było w latach 20. za czasów Tildena i tak jest do dziś: wygrywa ten, kto mniej psuje" - wspomina żywa legenda czeskiego tenisa.
Kort trawiasty w ogrodzie
Kodes od wielu lat mieszka w willi w praskiej dzielnicy Hanspaulka, gdzie pół wieku temu wybudował w ogrodzie trawiasty kort tenisowy. "Ale dziś nie jest on na poziomie, na którym ktokolwiek mógłby na nim grać. Nie odbija tak, jak powinien. Musiałbym włożyć w to trochę więcej pieniędzy i bardziej się temu poświęcić. Ale tak, mój wnuk trenuje tam ze swoim synem. Serwuje i trenuje uderzenia z woleja. Gdyby pewnego dnia zagrał na wyższym poziomie, zdecydowanie częściej korzystałbym z tego kortu" - przyznaje.
Mistrz Wielkiego Szlema oczywiście nadal śledzi najważniejsze wydarzenia tenisowe na świecie i jest zapraszany na wielkie turnieje jako gość honorowy. Dostrzega jednak zmianę pokoleniową. Federer i Nadal odeszli, Djoković powoli, ale zdecydowanie traci wpływy. "Teraz Alcaraz i Sinner będą tymi dwoma, którzy będą toczyć ze sobą wojnę przez co najmniej 10 lat. Może 15. Będą się po prostu walczyć i dominować w tych wielkich turniejach" - uważa.
A czy ktoś ma szansę zagrozić obecnej elicie i wejść jako ten trzeci? "W pierwszej trójce dziś prawdopodobnie nadal znajduje się Djoković. Ale już widać po nim, że z biegiem czasu nie będzie wystarczający dla tej dwójki. Reszta jest bardzo wyrównana, może aż do pierwszej trzydziestki" - mówi Kodes.
Turnieje WTA odbywają się w Czechach od ponad dekady. Oprócz turnieju WTA 250 w Pradze, trzy edycje bardziej prestiżowego turnieju 500 odbyły się niedawno w Ostrawie. Jednak tenis nie powrócił jeszcze na kultowy kort centralny w Štvanicy.
"Ten ostatni jest obecnie w takiej sytuacji, że federacja, z nowym prezesem, mówi, że rozpocznie odświeżanie starego stadionu. Trzeba w niego zainwestować trochę pieniędzy, żeby go trochę poskładać. Poza tym stadion jest nieskazitelny, ma 7 tys. miejsc, widać bardzo dobrze z każdego miejsca i ma dobre zaplecze. Byłoby to nieco łatwiejsze i tańsze niż budowanie trybun, tak jak ma to miejsce na Sparcie. Ale miałoby to sens, gdyby było chodziło o 500, a to oczywiście wiąże się z innymi pieniędzmi" - argumentuje Kodes.
Niemniej, ikonie czeskiego tenisa podobał się tegoroczny turniej Livesport Prague Open w Stromovce. "Myślę, że organizatorzy dołożyli wszelkich starań, aby turniej był udany i nawet pogoda dopisała. Szkoda tylko, że skład nie był nieco mocniejszy. Ale to wcale nie jest złe, ponieważ nasze dziewczyny zdobyły ważne punkty w rankingach WTA" - powiedział były czeski tenisista.