Impasy Ekstraklasy, czyli cztery kluby dzielą się po punkcie

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Impasy Ekstraklasy, czyli cztery kluby dzielą się po punkcie
Zlatko Dalic prowadzi reprezentację Chorwacji od 2017 roku
Zlatko Dalic prowadzi reprezentację Chorwacji od 2017 rokuProfimedia
Śląsk, Stal, Jagiellonia i Zagłębie potrzebowały punktów na gwałt. Zamiast wygrać, zneutralizowały się wzajemnie i wciąż tkwią blisko strefy spadkowej z niemal identyczną liczbą punktów.

Wczesne popołudnie w sobotę przyniosło osobliwy zestaw par w polskiej PKO Ekstraklasie. W dwóch parach przeciwko sobie grały cztery zespoły, które w tabeli dzieli maksymalnie jeden punkt.

Z kolei wszystkie z nich mają nie więcej niż trzy oczka buforu chroniącego przed strefą spadkową. W drastycznie spłaszczonej tabeli ligowej kluczowe było zatem, kto pokaże charakter i zgarnie komplet punktów.

Tabela PKO Ekstraklasy przed sobotnimi meczami 25. kolejki
Tabela PKO Ekstraklasy przed sobotnimi meczami 25. kolejkiFlashscore

Śląsk i Stal zmarnowały szansę, a widzom popołudnie

Wrocławianie wiosną nieźle stawiają opór silnym rywalom, za to nie przechodzą tych nominalnie słabszych. Wygrali z Lechem i Pogonią, a potknęli się na Koronie czy KKS-ie Kalisz w Pucharze Polski. Mielczanie z kolei są na równi pochyłej z walki o puchary do walki o utrzymanie. Nie wygrali żadnego meczu od początku listopada, a odejście Saida Hamulicia pozbawiło ofensywę atutów.

Dlatego można było przecierać oczy ze zdumienia, kiedy obie drużyny bardzo efektownie weszły w sobotnie starcie na Tarczyński Arenie. Już w siódmej minucie Konczkowski doskonale wrzucił piłkę na głowę Exposito i Śląsk prowadził 1:0. Gol szybki i efektowny, na który równie szybko odpowiedziała Stal. Wrzutka, przedłużenie główką i dołożenie nogi – tak padł pierwszy w barwach Stali Mielec gol Estończyka Rauno Sappinena, który dopiero w siódmym starcie się przełamał.

Wydawało się, że temperatura spotkania będzie jeszcze rosnąć, ale stało się inaczej. Gol Stali okazał się jej ostatnim celnym strzałem w pierwszej połowie, a i Śląsk – choć dominował – nie umiał przełamać impasu. Im bliżej końca spotkania, tym bardziej naciskali Wojskowi, ale jakość widowiska nie rosła.

Żółte kartki za tzw. padolino w polu karnym zgarnęli Sappinen i Yeboah, choć ten drugi przynajmniej do końca walczył o kolejnego gola nie tylko umiejętnościami aktorskimi. Mecz zakończył się jednak nie tyle teatrem, co cyrkiem, gdy pokładać od byle dotknięcia zaczęli się Getinger i Exposito. W samym tylko doliczonym czasie gry sędzia Piotr Lasyk pokazał sześć żółtych kartek. Po podziale punktów obie drużyny z 30 punktami tkwią tam, gdzie weekend zaczęły.

Zagłębie zatrzymało powrót Jagiellonii

Jeśli pierwszy sobotni mecz zaczął się nieźle, to jak nazwać gola zdobytego przed 30. sekundą?! Dokładnie tak starcie w Białymstoku zaczęło Zagłębie. Błąd Michała Pazdana i odrobina szczęścia pozwoliły Sasy Zivcowi błyskawicznie otworzyć wynik.

Gospodarze nie zamierzali odpuścić, a kibicom – mimo straty bramki – ich postawa mogła się podobać. Ataki skończyli ośmioma strzałami, w większości niecelnymi. Niewiele brakło, a na przerwę schodziliby z dwiema bramkami straty. Sędzia Frankowski w doliczonym czasie gry odgwizdał karnego. Wóz VAR zasygnalizował, by arbiter spojrzał na ekranie i ostatecznie na trybunach przeszedł oddech ulgi.

Za to w niedługo po rozpoczęciu drugiej odsłony karny przypadł w udziale gospodarzom. Do piłki podszedł Jesus Imaz, ale Sokratis Dioudis idealnie go wyczuł, obronił też dobitkę. Na radość było za wcześnie – Grek wyszedł przed linię i powtórka z rozrywki. Ponownie wybronił podejście Imaza, tym razem jednak był bezradny przy dobitce Guala.

Waldemar Fornalik nie zamierzał pozwolić na odebranie sobie wygranej i dokonał roszad, ale to Jaga świętowała w 72. minucie. Piłka w polu karnym szczęśliwie znalazła Michała Pazdana i ten z bliska dał prowadzenie. Zagłębiu wyrównanie dał Kacper Chodyna, wpychając piłkę z niecałego metra kilka minut później. Wynik już się nie zmienił, ale mecz oglądało się bardzo dobrze. Za styl jednak punktów nie ma, dlatego po dwóch meczach wszystkie cztery kluby zostały w tej samej sytuacji, co przed nimi.