Więcej

Fabio Capello dla Flashscore: "Ancelotti zasługuje na wszystkie sukcesy, które osiągnął"

Fabio Capello dla Flashscore: "Ancelotti zasługuje na wszystkie sukcesy, które osiągnął"
Fabio Capello dla Flashscore: "Ancelotti zasługuje na wszystkie sukcesy, które osiągnął"ANGEL MARTINEZ GETTY IMAGES EUROPEGetty Images via AFP
W ekskluzywnej rozmowie z dziennikarzami Flashscore legendarny trener wystawia laurkę swojemu byłemu uczniowi i uciera nosa Cristiano Ronaldo. Ocenia też szanse Thomasa Tuchela jako trenera Anglii czy Zidane’a w roli potencjalnego selekcjonera Les Bleus.

Przyznał pan, że nie rozmawiał z Thomasem Tuchelem przed jego decyzją o objęciu Anglii. A gdybyście rozmawiali, co by mu pan przekazał? 

Fabio Capello: Prowadzenie Anglii było jedną z najważniejszych rzeczy, było moim marzeniem i jako trener trzeba wiele rzeczy zrobić inaczej. Trzeba zrozumieć, że to inna praca. To najważniejsze. Musisz szybko wejść do głów piłkarzy, sprawnie przekazać ducha i potrzebne słowa w trakcie meczu – to bardzo istotne.

Prowadząc Anglię był pan pod ogromną presją, jak sobie z tym poradzić?

Jako trener musisz wiedzieć, jakiej pracy się podejmujesz i przygotować na tę presję. To niesamowite, że pracuję we Włoszech czy Hiszpanii i wszędzie komunikacja jest inna. W Anglii to przede wszystkim prasa, presja gazet. Kiedy zaczynałem, na konferencjach było po dwóch czy trzech dziennikarzy radiowych i TV, a 18-19 prasowych. Dlatego na każdą konferencję musiałem być bardzo przygotowany.

Tuchel już pracował w Anglii z Chelsea, to da mu przewagę?

To inna praca. Pewnie szybciej załapie pewne rzeczy, ale dochodzi selekcja piłkarzy, brak czasu na skorygowanie rzeczy na treningu i przekazanie stylu, który ma się w głowie.

Jest szansa, że Tuchel odniesie sukces z Anglią? 

W mojej głowie było tylko zdobywanie trofeów z Anglią. Ale kiedy prowadzi się tę drużynę, jest bardzo trudno. Southgate odwalił fantastyczną robotę, doprowadził ich do dwóch finałów. Ale przegrywali, bo piłkarze nie dojeżdżali na finał, brakowało im umiejętności i pewności, które prezentowali wcześniej. Byłem na meczu na Wembley przeciwko Włochom i po 20 minutach zaczęli grać na czas, jakby bali się wygrać ten finał. Dlatego kluczowe jest dotarcie do ich głów i odcięcie od tego, co działo się wcześniej, myślenie tylko pozytywnie. Nie wiem, czy mu się to uda.

Fabio Capello prowadził Anglię w latach 2007-2012
Fabio Capello prowadził Anglię w latach 2007-2012MICHAEL REGAN / GETTY IMAGES EUROPE / Getty Images via AFP

Wszystko w rękach Guardioli, Ancelotti odejdzie na swoich warunkach

Skoro jesteśmy przy niepowodzeniach, skąd taki kryzys Manchesteru City

Guardiola wygrał wiele trofeów, bardzo wiele. Jest jednym z najlepszych trenerów, jak Ancelotti. To dwaj najlepsi menedżerzy na świecie, robią coś innego od reszty. Kiedy rządzisz długo i zdobywasz trofea, umysły piłkarzy się zmieniają. Ale kiedy się zacina, trzeba spróbować czegoś nowego. Dalej grają o zwycięstwo, ale to nie działa. Trzeba to przeciąć, by znów ich zbudować.

Patrz na nich dziś: chcą grać swoje, ale są wolni, to nie to samo. Inni to widzą i przeciwko City odbierają piłkę wysoko i strzelają. Ale stracili Rodriego, on był kluczowy. On dawał równowagę między obroną i atakiem. Nowi zawodnicy jeszcze są za młodzi. Są przyszłością, w której City szybko się odnajdzie i wróci na szczyt.

Czyli to nie koniec Guardioli w City?

Nie, wszystko jest w jego rękach. Jeśli wierzy, że może zrobić więcej i coś zmienić, niech zostanie. Jeśli nie, to jego decyzja. Ja, kiedy po pięciu latach w klubie widziałem, że piłkarzom brakuje już sportowej złości, widziałem swój koniec. Wracałem z meczów i treningów i wiedziałem, że to nie to, poziom zadziorności był za niski.

Tak wiele czerwieni w wynikach City nie było od początku pracy Guardioli
Tak wiele czerwieni w wynikach City nie było od początku pracy GuardioliFlashscore

Porozmawiajmy więc o drugim wspominanym wielkim: Carlo Ancelotti. Trenował go pan, więc widział ewolucję z zawodnika w trenera. Co może pan o nim powiedzieć?

Prowadziłem go w Milanie, widziałem umiejętności i technikę. Umiał czytać grę, nawet w obolałymi kolanami po wejściu na boisko miał jakość nie tylko do podawania, ale też ustawiania kolegów. Często się o tym zapomina, a trzeba pilnować pozycji w drużynie i pod tym względem Ancelotti był jak dyrygent orkiestry. Miał jaja, ale słowa wystarczyły. Jako człowiek był bardzo poważny, czasami się jeszcze widujemy i zasługuje na wszystkie sukcesy, które osiągnął. Doskonale rozumie kontekst każdego miejsca pracy, oczekiwany styl gry, a jednocześnie zachowuje swoje pomysły na piłkę. To nie jest łatwe, trzeba być profesorem i on tym profesorem jest.

Jego nazwisko często jest łączone z kadrą Brazylii. Pasowałby tam? 

Pod względem stylu na pewno, ale praca selekcjonera to co innego. Tutaj jest się szczęściarzem, jeśli uda się zbudować trzon zgranych zawodników o odpowiedniej jakości. Brazylia ma ich wielu, a jednak dziś nie budzi postrachu. Być może byłoby to wyzwanie na miarę Carlo, bo on lubi wyzwania, a chyba tylko takiego mu brakuje przed pożegnaniem z ławką trenerską. A kiedy przyjdzie się pożegnać, zrobi to na swoich warunkach.

Ronaldo (trochę) się przecenia, Zidane ma charyzmę

Przejdźmy do wielkich piłkarzy. Cristiano Ronaldo ma już 40 lat i właśnie w wywiadzie nazwał siebie największym piłkarzem w historii. Podziela pan to zdanie?

Kiedy ktoś sam się tytułuje, to sam ocenia pracę, którą wykonał, ale niekoniecznie słuchał innych. Myślę, że trochę wyolbrzymił, bo – w skrócie – stanął w roli ucznia i nauczyciela naraz, prawda? To świetny zawodnik, zbudowany na pragnieniach, silnej woli. Ale kiedy myślę o fenomenach, to mówię Messi, Pelé, Maradona, Ronaldo Fenomeno. Ronaldo? O włos dalej, i to naprawdę o włos. Umieściłbym go w gronie „Fuoriclasse”, topowych piłkarzy. Tak jak Zidane – to topowi piłkarze, bo robią rzeczy, które innym nawet nie przychodzą do głowy. Dla takich warto iść na stadion, bo przez 90 minut widzi się rzeczy, których nikt inny nie pokaże.

Właśnie, Zidane. Przeszedł przez Juventus jako zawodnik, poszedł do Madrytu, a dziś jest łączony z kadrą Francji. To dobre miejsce dla niego?

Zachwycił mnie umiejętnościami przy prowadzeniu Realu. Miał zespół, ale to nie wystarczy, trzeba sobie piłkarzy zjednać, przekonać do swoich pomysłów. I on miał charyzmę z boiska też jako trener, więc uważam, że może prowadzić kadrę Francji. Skoro nie poszedł do innego klubu, to rozumiem, że zaakceptowałby tylko ofertę od marki top top top. Po prowadzeniu Realu to mogłyby być tylko City czy Liverpool, więc w mojej głowie może przymierzać się do roli trenera Francji.

Czas na powrót Włoch do czołówki?

Były Anglia i Francja, poruszmy temat jeszcze jednej kadry: Włochy nie awansowały na dwa kolejne mundiale. Jak pan to odbiera?

Źle, przeżywam to źle. Nigdy bym nie przypuszczał, że zobaczę Włochy poza dwoma mundialami. Pracowałem dla telewizji nad mundialem, w którym nie było Włoch, a przecież jako piłkarz marzy się o tym. Ja grałem, ze smutkiem odpadliśmy, ale dla narodu jak Włochy to mus przynajmniej zagrać. I to dwa razy z rzędu? Wierzę, że teraz jest czas powrócić, z dużym impetem, mentalnością. I patrząc na grę, jesteśmy na właściwej drodze.

Po europejskim rozczarowaniu Spalletti poskładał to w odpowiedni sposób?

Tak, dobrze to ująłeś, poskładał. Bo podczas Euro próbował zrobić coś innego. Jak mówiłem wcześniej, chciał przekazać pomysły, których nie dało się wdrożyć odpowiednio z braku czasu. Przez to w turnieju nie zadziałały i zdał sobie sprawę, że to był błąd. Dał piłkarzom więcej swobody przy pewnym porządku taktycznym i wydaje mi się, że teraz wyrażają się świetnie, lepiej niż wcześniej.

Młode pokolenie wchodzące do kadry może ponieść nas w wielką przyszłość czy czegoś nam brakuje na poziomie młodzieżowym?

Kiedyś w włoskich klubach grało bardzo wielu włochów, czasem sami Włosi. A teraz, w niedawnych derbach, był jeden w drużynie. Dla trenera to trudne, ale mamy naszych grających za granicą i to może być wielka wartość. Mogą nieść coś nowego, inną dynamikę, więcej fizycznej gry. Stworzenie spójnej grupy może być trudniejsze, ale podkreślam, że poziom Azzurrich się podnosi. Liczy się swoboda zamiast blokowania potencjału zawodników.