O odejściu Tomasza Pieńko do silniejszego klubu mówiło się już od dwóch sezonów. Długo trwało czekanie, aż młodzieżowy reprezentant Polski „odpali” na Dolnym Śląsku. W minionym sezonie – mimo kontuzji jesienią – wreszcie zanotował konkretne liczby w Lubinie.
Rozegrał 32 mecze, strzelając 7 goli i dokładając 2 asysty. Szczególnie przydał się w kwietniowym meczu z Jagiellonią, gdy najpierw asystował, by w końcówce dubletem zapewnić wygraną Zagłębia.
Ofensywny pomocnik sprawdzający się na skrzydłach ma umowę do końca obecnego sezonu, dlatego jego sprzedaż w tej chwili byłaby optymalnym wyjściem dla Miedziowych, którzy muszą ograniczyć wydatki płacowe po krytycznym audycie KGHM.

Raków z kolei potrzebuje pomocnika o jego charakterystyce bardziej niż jeszcze miesiąc temu. Kontuzja wykluczyła bowiem Iviego Lopeza w gorącym okresie kwalifikacji do europejskich rozgrywek. Dlatego Tomasz Pieńko dziś jest już – wg informacji Tomasza Włodarczyka – w Częstochowie, gdzie ma podpisać umowę na pięć najbliższych sezonów.
Transfer z Lubina ma być wart 1,5 mln euro plus bonusy, co może oznaczać nowy rekord ruchu wewnątrz Ekstraklasy, zależnie od szczegółów umowy. W najgorszym razie mówimy o sumie w okolicach obecnego rekordu, bowiem 1,5 mln to właśnie szacowany najwyższy transfer pomiędzy klubami z naszej ligi.
Co ciekawe, Zagłębie sprzedawało już piłkarza za taką kwotę (Bartosza Slisza do Legii, choć tu końcowa suma mogła być wyższa), a i Raków wydawał tyle w Ekstraklasie (za Johna Yeboaha ze Śląska). W letnim oknie może to być już drugi tak kosztowny transfer na krajowym podwórku, wcześniej Mariusz Fornalczyk za ok. 1,5 mln euro zmienił Koronę na Widzew.